Miał być jutro ale pokazał się dziś. Kobieta zmienną jest.
****
- Mam nadzieję, że podoba ci się twój nowy
dom.
Panna Crane weszła
do pomieszczenia, które gestem ręki prezentował jej Ache. Nieprzytomnym
spojrzeniem wodziła po ścianach, suficie, podłodze i meblach, nie zatrzymując
się na niczym ani chwilę dłużej.
Pomieszczenie było
niewielkie, przeznaczone najwyraźniej dla jednej osoby, gdyż po prawej stronie
znajdowało się tylko jedno łóżko.
Eillin wyciągnęła
przed siebie długie, chude ręce i ruszyła do przodu, jak ślepiec dotykając
dłońmi wszystkich mebli znajdujących się w pomieszczeniu.
Badała drzwi od
szafy, ugryzła ołówek leżący na wierzchu kartek, arkusze rozsypała po stoliku i
podłodze, włączyła lampę, dotknęła ściany językiem i przyłożyła do niej ucho, a
w końcu weszła na łóżko i zaczęła po nim skakać.
Młody Uzdrowiciel
przyglądał się jej i odnotowywał w myślach jej gesty.
W końcu Crane
przestała skakać. Położyła się na łóżku na wznak, uniosła dłoń przed siebie i w
powietrzu zaczęła kreślić różne znaki.
Ache uznał, że póki
co może zostawić ją samą w tym miejscu.
- Poproszę, żeby przynieśli ci jedzenie. Póki
co odpocznij. Przed nami długie dni.
Posłał jej jeszcze
jedno, przeciągłe spojrzenie, po czym wyszedł i na klucz zamknął metalowe
drzwi.
Ruszył korytarzem,
co kilka kroków mijając drzwi takie jak te, które przed chwilą zamknął.
Czuł się poniekąd
tak, jakby właśnie teraz szedł jednym z korytarzy w Azkabanie. Z tą różnicą, że
tu korytarz był jasny i cichy, pozbawiony szeptów, krzyków i mamrotań, choć
mieszkańcy pokoi byli tak samo pomyleni jak mieszkańcy Azakabanu.
Ache wyszedł z
długiego korytarza pełnego cel do korytarza obszerniejszego, wyłożonego ciemną
boazerią i kamienną, rdzawą podłogą. Doszedł do końca korytarza, mijając po
drodze wiele różnych drzwi. W końcu popchnął jasne, z szybką i wszedł do
pomieszczenia. Był to gabinet, w którym znajdowały się dwa biurka. Przy jednym
z nich usiadł młody Uzdrowiciel. Wyciągnął z kieszeni fartucha kluczyk i wetknął
go do zamka w szufladce. Przekręcił lekko, odsunął szufladkę i z jej dna,
przebijając się przez warstwę papierów, wydobył oprawiony w jasny papier
zeszyt.
5 stycznia, 1999.
Udało mi się przyprowadzić Eillin do
szpitala. Zajęło mi to wiele czasu, ale wreszcie udało się. Jestem odrobinę
niespokojny myśląc o tym, co ją spotka. Jednak nie może być inaczej.
Chciałbym
poznać przyczyny jej obłędu.
Chciałbym
się dowiedzieć, dlaczego tak nagle zniknęła, dlaczego nie zginęła, przebywając
tyle czasu w lochach, jak wielkie zniszczenia niewola wyrządziła w jej mózgu.
Nie potrafię sobie wyobrazić, przez co przeszła, a bardzo bym chciał.
Indigo
musi mi pomóc w opracowaniu szczegółowych planów dotarcia do wnętrza tej
dziewczyny. Póki co trzeba przeprowadzić testy zdolności magicznych i dla dobra
panny Crane pozbawić ją tego daru.
Kiedy kończył pisać ostatnie zdanie, drzwi do gabinetu otworzyły się
cicho.
Ache obejrzał się
za siebie. Do gabinetu wyszła wysoka, młoda kobieta poruszająca się niezwykle
lekko i delikatnie. Nie sprawiało to jednak wrażenia, że w jakiś sposób jej
sylwetka jest krucha. Wręcz przeciwnie. Z okrągłej, rumianej buzi i jasnych,
lazurowych oczu emanowała niezwykła energia. Długie włosy w kolorze dojrzałej
pszenicy upięte miała w wysoki kuc. Spod białego fartucha widać było jej czarną
sukienkę do kolan. Miała na sobie również ciemne rajstopy i pantofle na niewysokich obcasach.
Identyfikator
przypięty do kieszeni fartucha znajdującej się na piersi jednoznacznie
oznajmiał, że kobietą, która właśnie weszła do gabinetu jest Indigo Sykes.
Uzdrowiciel
uśmiechnął się do swojej koleżanki.
Odwzajemniła
uśmiech, a następnie z radością oznajmiła:
- Gratuluję pomyślnego zakończenia rozmów.
- Skąd wiesz?
Ache miał nadzieję,
że osobiście poinformuję kobietę o sukcesie, jednak, jak widać, ktoś go ubiegł.
Kobieta nie odpowiedziała.
Przeszła przez gabinet, kierując się w stronę
metalowych archiwów stojących po lewej stronie od wejścia, dokładnie pomiędzy
wysokim fikusem a jej biurkiem. Otworzyła szufladę z literką C i praktycznie
natychmiast wyciągnęła papierowe akta.
Były tam od dawna.
Od momentu, w którym Ache zaczął starać się o wyzwolenie Crane z Azkabanu.
Indigo podeszła do
Ache’a, usiadła na jego biurku i z uśmiechem na ustach podała mu akta.
W prawym, górnym
rogu Uzdrowiciel, wyraźnie zaznaczając pierwszą literę nazwiska, napisał dawno
temu:
CRANE, EILLIN
Mężczyzna
otworzył teczkę i spojrzał na pierwszą stronę. Dokładnie przeczytał nazwy
wszystkich rubryk, w których miał umieścić informacje dotyczące nowo-przybyłej
pacjentki.
- Chyba nie będziemy mogli umieścić wszystkich
danych, prawda? – zapytała powątpiewającym tonem Indigo. Ache westchnął. Musiał
przyznać jej rację. Nie miał pojęcia, kiedy i gdzie urodziła się dziewczyna,
ani jak na imię mieli jej rodzice. Istniała pewna szansa, że kiedy wreszcie uda
im się dotrzeć do Eillin, tej, która utknęła wewnątrz własnego ciała, poznają
odpowiedzi na te i na wiele innych, ważniejszych pytań. Jednak póki co musieli
opisać te informacje w posiadaniu których byli.
- Nie ma nikogo bliskiego, prawda?
Mężczyzna
powoli przytaknął.
- To takie smutne.
- Co jest smutne? – zapytał Uzdrowiciel,
odrywając wzrok od akt i spoglądając na koleżankę. Nie wiedział, czy mówiła o
sytuacji, w jakiej znalazła się Eillin, czy o tym, że nie ma nikogo bliskiego.
- Taka młoda dziewczyna… tak… zniszczona.
Kobieta
zacisnęła nerwowo szczęki i uderzyła zwiniętą w pięść dłonią w swoje udo.
Ache
nie mógł pozbyć się z wyobraźni pierwszego wrażenia jakie odniósł na widok
dziewczyny.
Początkowo
w ogóle jej nie zauważył. Dopiero po chwili dostrzegł ruch w głębokim cieniu
wypełniającym znaczną część celi. Słyszał za to jej szept. Nie rozumiał go, ale
wiedział, że mówi sama do siebie.
Jeden
ze strażników włączył światło w jej celi. Wtedy Uzdrowiciel poczuł prawdziwy
strach. W kącie celi siedziała skulona, niewątpliwie ludzka, istota. Ache
dostrzegł jej małe, brudne stopy, porwane ubrania, odsłonięte ciało. Jej skóra
była szara i cienka, poznaczona dokumentnie siecią naczynek krwionośnych.
Jej twarz
ukrywała burza potarganych, poklejonych, brudnych włosów.
Strażnik
przejechał drewnianą pałką po prętach celi, chcąc w ten sposób otrzeźwić
Eillin. Udało mu się. Dziewczyna podniosła głowę. Martwe, zimne spojrzenie ciemnych
oczu wbiła w Uzdrowiciela, a on poczuł, że uginają się pod nim kolana.
Od
tamtego momentu wiedział, że musi wyciągnąć ją z tego miejsca. Wreszcie się
udało.
- W porządku Indigo. Idę poinformować
odpowiednie osoby o zabiegach, jakie niezwłocznie trzeba wykonać.
- Co masz na myśli? – zapytała spokojnie
Indigo, wstając. Ache również wstał, a następnie podał jej akta. Spojrzała na
teczkę z niezrozumieniem.
- Po pierwsze trzeba ją wykąpać. Nie mam
pojęcia, kiedy kąpała się po raz ostatni. Następnie powinna coś zjeść.
Dopilnuję wykonania tych zadań, a następnie uzupełnimy wspólnie jej kartę.
- Wspólnie? – podchwyciła Indigo, uśmiechając
się ciepło do mężczyzny.
Spojrzał
w jej lazurowe oczy. Były niezwykłe. Urzekające.
- Wspólnie.
Zachowanie Crane w nowym środowisku - jak zwierzę wpuszczone do klatki. Te dzikie odruchy, pierwotne wręcz instynkty - np. lizanie ściany. Crane jest idealna.
OdpowiedzUsuńCo jeszcze, hm... bardzo plastyczne opisy. Opis pomieszczeń obrazowy i jednocześnie niemęczący.
A już kompletnie rozmiękł mnie fikus stojący w gabinecie... Po prostu to jest coś tak mało istotnego, w porównaniu do tematu, o którym piszesz, a jednocześnie coś całkiem fajnego, bo niewielu autorów potrafi o czymś takim pomyśleć i wspomnieć mimochodem. Jeszcze kilka takich drobnych szczegółów było w opisach, które właśnie wydają się nieistotne dla fabuły (no bo na dobrą sprawę są nieistotne), ale, moim zdaniem, dodają finezyjności (jakie ja trudne słowa wymyślam) narracji. Fikus lol :D
"Uzdrowiciel" - chyba nie ma potrzeby pisać tego z dużej litery, bo uzdrowiciel, to tak, jak u nas lekarz, pediatra, dentysta :D Ale to tylko chyba.
Ja miałam problem z quidditchem na przykład, bo gdzieś na jakimś blogu widziałam, że z pisze się wielką literą, a potem otwieram książki Rowling i 'o, niespodzianka'.
"Jej skóra była szara i cienka, poznaczona dokumentnie siecią naczynek krwionośnych."
Jeśli chodzi o to zdanie, to zestawienie 'dokumentnie' w połączeniu z 'siecią naczynek krwionośnych' i wcześniejszym słowem 'poznaczona' mi nie pasuje. W sensie jest poprawnie, ale musiałam przeczytać to dwa razy, żeby zrozumieć o co chodziło. Chodzi chyba o dobór tych słów i złączenie ich w całość. Wiem, że się czepiam :p
Podoba mi się, że Ache, mimo atrakcyjności swojej koleżanki, całkowicie nie zbaraniał i zachowuje się dość normalnie.
Podoba mi się, że Indigo nie jest stereotypową koleżanką z pracy i nie próbuje uwodzić kolegi odkąd tylko weszła do gabinetu.
Podoba mi się, że Crane jest taka brudna, wyniszczona i dzika. Lubię to!
Buźka! :*