Indigo
doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co ją teraz czeka. Ośmieliła się
podważyć autorytet Prometeusza w obecności uzdrowicielki O’Donnell. Widziała
jego spojrzenie, kiedy mówił, żeby wyszła i poczekała w gabinecie.
To
spojrzenie mówiło wszystko.
Nie
zamierzała się jednak bać. Wciąż drżała przed wypowiadaniem swoich wątpliwości.
Ale to musi się w końcu skończyć.
Lubiła Prometeusza. Czasami nawet
miała wrażenie, że lubi go trochę bardziej, niż innych znanych jej mężczyzn.
Przyciągał ją. Tego też nie rozumiała.
Może to
dlatego, że potrafił być tak różny? Raz uroczy i ujmujący, niezrozumiany przez
społeczeństwo artysta-lekarz, innym razem stanowczy i odpychający, kierujący
się swoją, jak sądził, nieomylnością.
Nonsens.
To powinno ją odpychać. Ta dwulicowość. A mimo tego…
Kiedy kilkanaście
minut później wszedł do gabinetu, nawet na nią nie spojrzał.
Indigo
widziała jednak, że mocno zaciska szczęki.
Podszedł
do biurka, sięgnął po teczkę Eillin, którą Indigo zostawiła tam parę godzin temu
i otworzył ją. Po chwili jednak rzucił ją z całej siły na blat biurka i
spojrzał na kobietę. Indigo poderwała się z krzesła. Była przygotowana na jego
atak słowny.
- Do ciężkiego diabła, kto pyta cię o zdanie,
głupia kobieto!?
Nie
przygotowała się jednak na taki atak. Początkowo ją zatkało. Nie wiedziała, co
ma powiedzieć. Nie mogła przetrawić jego słów.
- Chyba zapominasz, że jesteś tu tylko
doradcą. DORADCĄ, SYKES! Mówi ci to coś, do cholery?
W końcu
jednak udało jej się wyjść ze stuporu, w jaki wpadła. Poczerwieniała na twarzy,
podobnie zresztą jak Prometeusz.
- Najwyraźniej jestem tu jedyną osobą, która
widzi w nich ludzi, a nie obiekty eksperymentalne!
Ache
przeszył ją spojrzeniem. Zanim się odezwał, Indigo kontynuowała:
- Uważasz się za nieomylną wyrocznię! A
tymczasem zakładasz klapki na oczy i z uporem maniaka twierdzisz, że wszystko
co robisz, robisz w imię większego dobra!
- ROBIĘ TO W IMIĘ BEZPIECZEŃSTWA! – ryknął
mężczyzna. Indigo cofnęła się dwa kroki. Spojrzenie Ache’a płonęło gniewem,
jego szczęka drgała. Kobieta czuła strach. Zawsze miała wątpliwości, ale rzadko
kiedy o nich mówiła. Nigdy jednak Prometeusz nie zareagował tak, jak w tym
momencie. Kobieta wzięła się jednak w garść i stanowczym głosem oznajmiła:
- To barbarzyństwo, Prometeuszu! Nie tak
traktuje się ludzi. Oni są chorzy.
- Właśnie Indigo. Są CHORZY. Odebranie im
magii jest dla nich wyzwoleniem. Pierwszym krokiem do uzdrowienia.
- Nieprawda.
Mężczyzna
zaczął krążyć po pokoju, splatając dłonie na karku i spoglądając to w sufit, to
w podłogę. Mamrotał coś pod nosem. Wszystko wskazywało na to, że próbuje się
uspokoić.
- Prometeuszu…
Indigo
chciała zmienić kierunek tej rozmowy. Chciała, żeby oboje się uspokoili, żeby
usiedli i porozmawiali spokojnie. Chciała go przekonać do swojego zdania.
W
związku z tym gotowa była nawet zignorować to, że nazwał ją głupią.
- Proszę, wysłuchaj mnie chociaż raz. Przyjmij
do świadomości, że ktoś inny może mieć rację.
- Ale ty nie masz racji – odparł
automatycznie. Jego głos był znacznie spokojniejszy, ale ton ponownie dość
chłodny. – Żyjesz w świecie, którego nie rozumiem. Jesteś dobra. Zbyt dobra jak
dla nich. Pamiętasz, co stało się z Normanem? Wiesz dlaczego to wszystko się
wydarzyło?
- Czekaliśmy… - wyszeptała cicho kobieta,
spuszczając wzrok i z rezygnacją wpatrując się w czubki swoich butów.
- Czekaliśmy – powtórzył za nią Ache. Indigo
nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w głosie mężczyzny pojawił się cień
satysfakcji. – Eillin przez ponad rok była w niewoli. Dlaczego nie zginęła?
Przecież nie była jedyną dziewczyną więzioną przez śmierciożerców. Jednak tylko
jej udało się przeżyć.
- Co to ma wspólnego z odbieraniem jej magii?
– spytała Indigo, nie rozumiejąc do czego dąży mężczyzna. Powoli opadła na
odsunięte krzesło.
- Zastanów się. Przeżyła. Musiało być więc w
niej coś, co powstrzymało Czarnego Pana i śmierciożerców przed pozbyciem się
jej. Ba, przyjęli ją do swoich kręgów.
- Demonizujesz, Prometeuszu – stwierdziła
Indigo, choć sama nie była przekonana, czy jest całkowicie pewna swojej opinii.
Mężczyzna przyjrzał się jej uważnie.
Demonizował. To dopiero dobre.
- Indigo, czy to do ciebie nie dociera? Jakbyś
nie próbowała temu zaprzeczyć, wiesz, że to prawda. Jest w niej coś takiego, co
powstrzymało śmierciożerców… - mężczyzna przerwał na chwilę, po czym stanowczo
oświadczył: - decyzja, którą podjąłem, była właściwa. Nie zapominaj też, że
dopóki Eillin jest moją pacjentką, będę postępował z nią tak, jak uważam za
słuszne.
Kobieta
przez długą chwilę patrzyła prosto w oczy Ache’a, pogrążona w całkowitym
milczeniu. W końcu jednak uniosła obie ręce w geście kapitulacji. Mężczyzna
starał się nie uśmiechnąć tryumfalnie. Szczerze powiedziawszy, właśnie takiej
reakcji oczekiwał.
- Chciałabym jeszcze ustalić jedną rzecz –
kiedy Indigo znów się odezwała, ton jej
głosu był suchy. Ache zmarszczył brwi.
- Przestań traktować mnie jak idiotkę. Z tego
co wynika z mojej umowy, nie jestem tu zatrudniona jako skryba, więc może zacznij
dopuszczać mnie do pacjentów i pozwól mi rozwijać swoje umiejętności, dobrze?
Mężczyzna
odetchnął ciężko. Najwyraźniej rzeczywiście zbyt mocno przytrzymywał skrzydła
Indigo.
-
Zrobię co w mojej mocy – oznajmił w końcu i uśmiechnął się blado do kobiety.
Indigo odwzajemniła uśmiech. Nie chciała stracić możliwości współpracy z tym
człowiekiem, nawet jeśli zachowywał się jak skończony palant.
Cóż,
nie chciała jej stracić na chwilę obecną.
Nie
wiązała swojego życia z tym oddziałem.
To znaczy, nie
chciała wiązać.
Anta, rozszalałaś się z tym Umysłem Crane. Tempo rozdziałów błyskawiczne, wręcz odnoszę dziwne wrażenie, że chwilowo tutaj czujesz się lepiej, niż w historii Ani. Czy nie? :)
OdpowiedzUsuńCzasami nawet miała wrażenie, że lubi go trochę bardziej(,) niż innych znanych jej mężczyzn.
W końcu jednak udało jej się wyjść ze stuporu(,) w jaki wpadła
Jak na moje oko, to Indigo jest trochę zbyt pobłażliwa i, faktycznie, zbyt dobra, jak na ten świat. Przez to daje sobie wejść na głowę szefowi, który dość,że nie pozwala jej na samorozwój, to jeszcze ma zapędy szowinistyczne. Generalnie myślę, że Indigo jest taka milutka, głównie z powodu jej zauroczenia Prometeuszem. Więc tak - zdecydowanie głupie babsko :D, ja bym sobie nie dała tak w ryż dmuchać. (Tak, w ryż, nie w kaszę).
W sumie całkiem łagodny był ten opieprz, szczerze mówiąc spodziewałam się trochę większego wybuchu złości ze strony Ache'a. Ale chyba wynika to z moich tendencji, do przesadzania, jeśli chodzi o wybuchy agresji i brak znajomości profesjonalnego zachowania w miejscach pracy - chociażby dlatego Ache nie mógł jej ochrzanić po całej linii.
No cóż, kończę na dziś.
Pozdrawiam!
- Nie prawda. -- a nie "nieprawda"?
Umrę ze wstydu za dnia, dzis juz nie mam mocy. Ach, jestes!<3
UsuńNie umieraj, potrzebujemy Cię!!!!!!!!!!
UsuńNo to tak, wstałam, siadłam z herbatą przy laptopie, zalogowałam się na konto i postanowiłam jeszcze raz przeczytać komentarze, by shame poczuć i umrzeć.
Usuń#Wątpliwości
Ja nie wiem co z tymi powtórzeniami! Szok ze wstydem, że ich aż tyle. Pobiegnę poprawić. Ale nie od razu. Najpierw czeka mnie romans z rozdziałem 13 u Ciebie <33
Albo mi sie wydaje, albo w szpitalu Munga, jak cudowna ekipa była odwiedzić pana Weasleya, to mijali wtedy nieruchome portrety. Może mi się tylko wydaje. w każdym razie uznałam, że Lysanne nie chciałaby cały czas wysłuchiwać porad jakiegoś geniusza-uzdrowiciela. Pewnie wyrzuciłaby go przez okno, zirytowana jego poradami.
Zacieszam, że spodobał się wątek zasad moralnych. Nie wszyscy mają jednakowe światopoglądy i chciałam to przedstawić.
Będzie więcej tekstów prozy. : )
#Zabieg
I love przecinki! <3 ale one chyba mnie nie. Już nigdy więcej poprawiania rozdziału w środku nocy. Dziękuję, że poprawiasz zauważone błędy.
I znowu cieszę się, że napięcie jest fajne, a obrączka była dobrym pomysłem (bałam się, że będzie tragicznym).
#Różnice
Tak, chwilowo czuję się tu lepiej niż w historii Ani. Musze jeszcze raz przypomnieć sobie, co działo się w książce od drugiego zadania i z tamtąd wyciągnąć jakiś pomysł. Jedyne czego chcę, to dokończyć tamtą historię, więc może się nagle okazać, że skończę w trybie ekspresowym, na piętnastym rozdziale. ;/
Następne przecinki. Smutłam. :(
Coś może w tym być, że jej pobłażliwość wynika z zauroczenia Prometeuszem. Nawet myślę, że bardzo dużo. Jednak i dla niej szykuję trochę prawdy o złym świecie, więc może skoryguje swoje spojrzenie na świat.
Rzeczywiście, ochrzan który zgarnęła był zbyt słaby, ale z drugiej strony Ache jest takim typem, który nakręca się maksymalnie w jednej chwili, a później już mu przechodzi. No tak, ale skąd można wyciągnąć taki wniosek, skoro tego nie opisałam? Ciągle zapominam, że mozna przeczytać tyle, ile napiszę, a nie to co mam w głowie. Muszę bardziej myśleć.
Nieprawda? Prawda. Fstyd!
Shame on you and die hard, ale każdemu się może zdarzyć, ja też piszę po nocach, więc wiem co mówię. Podłoże i oświetlenie... Także ten, takie błędy są wybaczalne :D
UsuńA to chyba, że... No bo ja nie pamiętaju jak to tam z tymi portretami było, dobrze, że przytoczyłaś fragment z V tomu. Żem się zdziwiła właśnie, że są nieruchome. Chociaż te porady geniusza-uzdrowiciela to niezły pomysł. He, he.
Obrączka nie jest tragicznym pomysłem, o nie. Z perspektywy czytelnika patrząc, to ja chcę się po prostu dowiedzieć co oni w tym Mungu robili i jak to robili, ponieważ JK Rowling niekoniecznie podała nam szczegóły. A skoro Ty podjęłaś się tematu, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko obserwować rozwój tego Mungowego światka w wersji Anty Mercure.
Wiesz co, nie kończ na abipa na 15 rozdziale... Ja bym na Twoim miejscu dała sobie trochę czasu (albo trochę dużo nawet np. rok albo tyle, ile potrzebujesz) i wróciła do ff, kiedy będziesz potrzebowała do niego wrócić. Bo szkoda kończyć fajną historię tak szybko :( Albo alternatywna propozycja - zabaw się w G. R. R. Martina i zabij wszystkich głównych bohaterów. Trollmaster.
No Indigo jest taką trochę utopijną idealistką teraz, więc jakiś zimny prysznic byłby wskazany :D
Nie kwestionuje zachowania Ache'a, jeśli typek ma taki charakter - impulsywny, i do tego wahania nastrojów, no to co ja pocznę.