czwartek, 25 lipca 2013

[09] Oczekiwanie




Fragment dziennika Uzdrowiciela Ache'a, schowanego w szufladzie jego biurka pod stertą ważnych papierów. 



31 stycznia, 1999

Jest wcześnie. Indigo przyjdzie dopiero za kilka godzin. Mam więc chwilę wytchnienia od jej niepotrzebnych słów.
Stan Eillin nie uległ żadnej zmianie.
Po tygodniu od pozbawienia jej magii postanowiliśmy rozpocząć sesje odtwarzania jej pamięci ib odszukiwania wspomnień.
Jak na razie zarówno ja,  Indigo, jak i Uzdrowiciel Heysworth osiągamy marne skutki, choć właściwie, słowo marne jest tu zbyt optymistyczne. Nie osiągnęliśmy niczego. Za każdym razem, gdy próbujemy dostać się do jej głowy, napotykamy barierę. Każda sesja sprawia, że Eillin zamyka się na nas jeszcze bardziej. Miała już nawet dwa napady furii.
Dlatego postanowiliśmy zmniejszyć ilość zajęć w tygodniu. Do tej pory męczyliśmy ją prawie codziennie. Teraz nasze próby otworzenia jej umysłu podzieliliśmy na trzy zajęcia, odbywające się we wtorek, czwartek i niedzielę. W razie konieczności również i tę ilość możemy zredukować.
Pociesza mnie fakt, że bezowocne próby dotarcia do Eillin nie są wyjątkiem i że znaczna część pacjentów zmusza nas do oczekiwania. W przypadku Randolfa Barreta, próby trwały ponad cztery miesiące.
Nie mam jednak tyle cierpliwości, co Uzdrowiciel zajmujący się Barretem. Do tej pory moje przypadki łamały się dość szybko, ukazując mi wszystkie odpowiedzi, których szukałem.
Często zadaję sobie pytanie, czego chciałbym dowiedzieć się o Eillin.
Przede wszystkim interesuje mnie to, dlaczego przeżyła. Chcę wiedzieć czemu zawdzięcza fakt swojej egzystencji i w jaki sposób znalazła się tak blisko serca bitwy rozegranej o Hogwart.
Indigo przypomniała mi, że wszystkie dane na temat Eillin są dostępne w szkole. Zleciłem jej ich pozyskanie. Wywiązała się z zadania na szóstkę.
Teraz już wiemy kiedy Eillin się urodziła i znamy imiona jej rodziców. Również nauczyciele opowiedzieli Indigo co nieco o dawnej uczennicy.
Z jej notatek wynika, że Eillin urodziła się trzydziestego marca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku jako pierwsze dziecko Aarona i Rachel Crane. Miała siostrę, dziesięcioletnią Sarę. Ona i państwo Crane zostali zamordowani w swoim domu. Eillin uprowadzono i przetrzymywano gdzieś w Czarnym Dworze.
                Zanim poznałem sprawę Eillin, słyszałem parę plotek na temat tego miejsca. Krążyły legendy, że śmierciożercy przetrzymują tam ludzi i prowadzą na nich magiczne eksperymenty, że cały Czarny Dwór to miejsce kaźni.
                Jeśli w tych pogłoskach był choć cień prawdy, panna Crane, zamiast być moją pacjentką, powinna być martwa.
                Cóż, może to tylko ponura legenda, jaką stworzyli ludzie. Nawet nie mam ochoty przypominać sobie, co słyszałem o tym miejscu.
Zmieniając temat, wiele myślałem o tym, co powiedziała mi Indigo.
Być może naprawdę zbyt długo odsuwałem ją od przypadków.
Jednak miałem ku temu powody. Obserwuję ją od dłuższego czasu. Jest bystra, ale zbyt słaba. Współczuje wszystkim pacjentom. Współczuje im zbyt mocno.
Mam obawy co do jej samodzielnej pracy, ale mimo tego pozwoliłem jej przyjąć pacjenta. Od tej pory musi godzić nadzór nad swoim obiektem z pomocą przy Eillin.
Zobaczę, jak sobie poradzi.
Staram się też traktować ją jako partnerkę do rozmów, a nie asystentkę. Nie mam pojęcia, jak mi to wychodzi, ale naprawdę się staram.
Za oknem pada śnieg. Jak tak dalej pójdzie, zasypie cały Londyn. Jest zimno i wietrznie.
Ciekawe, co słychać u mojego braciszka? Pewnie Achilles teraz ma jakąś skomplikowaną akcję w trudnych warunkach atmosferycznych. A nawet jeśli nie ma, to i tak powie rodzicom, że tyle musi przejść, by wyłapać wszystkich czarnoksiężników. A rodzice, jak zwykle, wychwalą go pod niebiosa.
Przecież Achilles tyle robi dla świata. Jest zbawieniem, prawda? Nie to co syn-uzdrowiciel, zamknięty wśród wariatów.
No tak, miałem pisać o Eillin, a zbaczam na dziwne tory.
Dziś jest wtorek. Czas na sesję. Za piętnaście minut mam się pojawić w gabinecie Heyswortha. Piętnaście minut…
Muszę do niej iść. Summer twierdziła, że dziewczyna całą noc była spokojna. Chcę się przekonać, w jakim jest stanie.
Coś jeszcze chodzi mi po głowie, ale nie warto tego zapisywać.
Czas iść.

2 komentarze:

  1. Oj, tak! Dzienniki, to jest to. Mój konik z podstawówki i gimbazjum, w sensie, że jak mieliśmy do wyboru: pamiętnik, dziennik, list do przyjaciela - to wybierałam dziennik, bo trudniej jest się tu wyłożyć jeśli chodzi o formę, w przeciwieństwie do pozostałych dwóch. I bardzo lubię tężę formę dalej.

    "Jak na razie zarówno ja, Indigo(,) jak i..."

    "osiągamy mierne skutki, choć właściwie, słowo mierne jest tu zbyt optymistyczne." - bez przecinka po "właściwie", a 'mierny' mi się kojarzy z odmierzać, miarą. W sensie logicznym mi nie pasi. A może zamiast tego - "marny"? Ja to by napisała tak:
    ...osiągamy marne skutki. Właściwie słowo "marne" jest zbyt optymistyczne - nie osiągnęliśmy niczego.


    „Nie mam jednak tyle cierpliwości(,) co Uzdrowiciel...” - Znaczę tyle, co nic.
    popacz tu - http://www.interpunkcja.com.pl/interpunkcyjny-slownik-wyrazow/przecinek-przed-co/ :D

    „Moje przypadki, do tej pory, łamały się dość szybko, …” – myślę, że przecinki wokół ‘do tej pory’ są nie potrzebne, a nawet jestem tego pewna.


    Ache ma dobry stosunek do sprawy, bardzo metodyczny. Taka typowa ciekawość lekarza, oni to mają w naturze po prostu. I Jak już mówiłam – cieszy mnie forma dziennika, bo dzienniki rządzą się swoimi prawami. A tutaj jest wlana lekarska indywidualność Ache’a, co da się wyczytać ze sposobu konstruowania zdań.

    Czarny Dwór wydaje się ciekawym miejscem. Generalnie czy to obozy koncentracyjne, czy izolatki dla wampirów w 6 sezonie True Blood lub inne placówki badające istoty poniekąd ludzkie, to interesujący wątek. I dramatyczny, więc naturalnie podsyciłaś mą ciekawość, zwłaszcza, że to „miejsce kaźni”.

    Miło ze strony doktora, że chce być milszy dla Indigo (masło maślane). Ludzki pan.
    Czyżby jakaś braterska uraza do Achillesa? Ach, ci rodzice…

    Wybacz rozwleczenie w komentarzu, jestem trochę śpiąca :D

    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję xBC. Nie, komentarz nie jest rozwlekły. :)
      Poprawiając pewne błędy w poprzednich rozdziałach zorientowałam się, że wspomniałam o Czarnym Dworze, o którym teraz zapomniałam. Dobrze, że znalazłam tę informację. Dzięki temu będę mogła przytrzymać fabułę.

      W związku z tym czuję, że opowiadanie może zboczyć na nieco... nieprzyjemne tory.

      No tak, Prometeusz ma syndrom skrzywdzonego brata. Dlatego w jakiś sposób odreagowuje to w pracy, ograniczając Indigo. :)

      Całuski :*

      Usuń